Bo polowce nalezy sie cwiartka

Tak mnie z nagla napadlo, bo wlasciwie te 50 rzeczy to i tak o jakis milijon za malo. A poza tym chwilowo musze ogarnac w chuja dziwactw zwiazanych z rozpoczeciem drugiego roku studenckiego, co nie sprzyja odlawianiu dziennika pisanego cytrynowka z odmetow kompa (jakis kibel centralny, bo w PL pisze mi sie zdecydowanie inaczej niz w UK, jednakowoz trudno mi ocenic, czy lepiej, czy gorzej), ale jestem na dobrej drodze do uprzatniecia tego…no dobra, kiedystam. Na razie moge powiedziec, ze dopoki sie nie przestawie w pelni na nowy plan zajec, to wnioskuje, ze bede rzewnie wspominac me niecne wakacyjne uczynki, bo beda jedynym swiadectwem na to, ze od czasu do czasu zyje jak normalny czlowiek.

Z trzech dni w tygodniu przeskoczylismy do czterech, przeoranych czwartkiem, w godzinach, ktore normalnym ludziom sie nie snily, a ja jestem przeszczesliwa, ze moge kimac do 11, po czym na spokojnie wytrzaskac dwie kawki i isc do bajzla na 13.15. Pewnie dla tych, ktorzy musza dojezdzac, to jest nieco z dupy, bo wracaja do domu w zime o zmroku. No ale moge tylko im poradzic, zeby nie rozmawiali z obcymi po drodze i nie brali od nich cukierkow. Szczegolnie od obcych petajacych sie po polskiej dzielnicy, znanej z wysokiego wskaznika przestepczosci i okreslanej jako kanal przerzutowy dragow na cale hrabstwo D.

Z tego wszystkiego wyjdzie, ze jak bede zarabiac jakies pieniadze, to bede je inwestowac w ziolo, bo juz po tym burdelu czasowo-pracowo-stazowym nie dziwie sie, czemu wszyscy jaraja po krzakach przed zajeciami. W koncu zeby nie zatrzaskac przyglupow, ktorzy od czerwca do wrzesnia nie potrafili ulozyc planu zajec ( a przeciez robia to co roku!) trzeba miec peace maaan wyjebane na cala ta planete i mentalnie przeniesc sie na Jamajke. Czy tam gdziekolwiek, gdzie jest cieplo.

No wiec  w ramach bonus tracka wypada odnotowac dla potomnosci, ze M. :

1) nie trawi Slayera. Slayer, kurwa, no po prostu N.I.E. Nie czaje tez podjaru na Red Hot Chili Peppers. Pewnie, ze jestem opozniona w rozwoju, drogie fanki tego Papryka o pseudonimie Pchla.

2)Jest jedynym znanym sobie przypadkiem, ktory od zawsze wiedzial, w jakiej branzy chce sie udzielac zawodowo i z grubsza mial skrystalizowany pomysl na zycie od czwartej klasy podstawowki.

3)Niektorzy mysla, ze nie jestem Polka, bo nie lubie czystej. Gorzala wali mi chemia, driny sa spoko,  ale nalewki to juz mistrzostwo swiata. Ostatnio cwiczylam wersje z cytrynowka domowego wyrobu- i kto mi do chuja nedznego kazal popijac ja piwem? Czytelnicy ponizej 16 r.z sa proszeni o nie powtarzanie tego eksperymentu w domu.

4)Angole, ktorzy obsluguja mnie w sklepie, tez nie wierza w moja polskosc, wypisana wyraznymi zgloski na mej twarzy, zazwyczaj obstawiaja, ze jestem z Francji. Je’mapelle Monique, czy jakos tak.

5)Maksymalnie brzydze sie wszystkiego, co jest zwiazane z tetniczkami, zylkami, aortami i innymi skladowymi ukladu krwionosnego. Nie boje sie krwi, nie boje sie organow wewnetrznych ani miecha, ale na haslo “zyly” momentalnie plyne pod stolik, sama nie wiem czemu. Profilaktycznie uprzedzam- jak ktos zamierza sie przy mnie pozbawiac zycia podcinajac zyly, to NIE bede ratowac.

6) A.D punkt 5.

Boje sie zylakow, cukrzycy i AIDS. Tak, teraz mozecie toczyc ze mnie beczke.

7)Drzwi sa po to, by je zamykac. Otwarte mnie dekoncentruja.

8)Z odleglosci dwudziestu krokow wyczuwam toksycznych popaprancow, uzaleznionych od czegokolwiek i swirow w negatywnym tego slowa znaczeniu. Intuicja mi podpowiada, ze oto nadchodzi ZJEB RED ALERT i trzeba wykonac wycofke.

9)Mam slabosc do humoru slownego, uwielbiam wszelkie gierki slowne. Mam wtedy wrazenie, ze ze slowem moge wszystko.

10)Jesli mowie, ze czegos nie zrobie, to po prostu oznacza, ze nie jestem wystarczajaco nawalona, zeby sie podjac tego zadania, albo odwale je w najmniej odpowiednim momencie.

11) Ilekroc wchodze do marketu budowlanego, to z dostepnych tam materialow skladam sobie w myslach swoj domek/ wnetrze mieszkania. A potem zapominam, po co tam przylazlam, bo zachwycam sie tecza w kublach z farbami.

12) Gdybym miala pracowac w redakcji “NIE”, to chcialabym nosic notatki za red. Jaruga i red.Marszalem, byc moze udaloby sie w koncu wykopac Wolk-Laniewska i Daniszewska do kosciola, zeby przestaly smedzic o oklapnietych wackach swoich dawnych milosci. Ot ci dopiero romantyzm klerykalny!

13) Nie spac do piatej, a wstac o piatej to sa dwie rozne rzeczy, osobiscie jestem cala soba za pierwsza opcja.

14)ciagnie mnie za flaki tam, gdzie sa zadymy. Jak cos smolensko-protestacyjno-dziwnego dzieje sie w Wawie, to potem placze w poduszke i wyzywam sie na Flafim, ze mnie tam akurat nie bylo. Choc ostatnio czuje sie czlowiekiem spelnionym, bo polecialam na protesty roboli wszelkiej masci de Gaullem.

15)rozumiem dryg yuppie na punkcie gitarzystow, bo przypominaja mi, jak bedac dwuletnim diableciem wdrapywalam sie na parapet za pomoca Ibaneza znajomego…psychiatry. W ogole bylam malym potworem, ktory wyciagal ludziom sloiki z szafek i wkladal je z powrotem,a do tego bylam niestety przerazliwie szczera, wiec jak Joanna Maria K. obgadywala dyskusyjna urode mamuski jednego wspolasa z przedszkola, to poszlam i jej o tym powiedzialam, zeby czula sie poinformowana, co mysla o niej inne panie…I ja na diable przystalo, w przedszkolu na jaselkach robilam za aniolka(ktory juz wtedy nie chodzil na lekcje religii!)

16)Jak bylam mala, to myslalam, ze majac lat 18 powinno sie juz szukac drewna na trumne i ze jest sie wtedy niewiarygodnie starym. Klasyka.

W wieku 18 lat wyszlam z kolei z zalozenia, ze kazdy, kto z wlasnej woli  bierze slub, jest zjebem i tej wersji sie trzymam.

17) Lubie podroze male i duze, natomiast skreca mnie na mysl o pakowaniu sie ( i rozpakowywaniu sie takoz, czego nie jestem w stanie uczynic od 13 dni), wiec torby podroznicze leza sobie gdzies w polu widzenia. Jakbym sie miala do kogos sprowadzic, to pewnie moje rzeczy po wieki wiekow lezalyby sobie w torbie/pudle i wyciagalabym je tylko w razie potrzeby, by potem po prostu wziac torbe/pudlo, trzasnac drzwiami i wyjsc. Nie lubie osiedlania sie i wicia gniazdka, bo predzej czy pozniej i tak trzeba zrobic pa-pa.

18)cale zycie jestem w stanie pernametnego rozpierdolu organizacyjno-czasowego, wiecznie sie gdzies spozniam, albo dopinam na ostatni guzik spotkania z piecioma osobami jednego dnia i nie, nie zamierzam tego zmieniac.

19) Jem jak wieprz i  papu laduje mi na cyckach. ZAWSZE.

20)Jestem maczo-morderca, nie dla mnie drogowskazy i przyznawanie sie do winy.

21)Zrob kuku ktoremus z moich przyjaciol, a poczujesz, jak to jest miec mozg wyciagniety przez kiszki.

22) Zrob mi kuku, a dowiesz sie z kolei, jak sie wstaje z jezdni po uprzednim rozjechaniu czolgiem.

23)Na poczatku lokacji Flafiego Joanna Maria K. dopytywala mnie, czy probowal sie do mnie dobierac (?), wiec uznalam, ze jest to rownoznaczne z tym, ze  tego niemal po nim oczekuje, wiec omijalam go szerokim lukiem, a do kuchni wchodzilam cyrklem, obawiajac sie ataku z kazdej mozliwej strony. Ciezkie jest zycie neurotyka.

24) Niczym Adas Miauczynski musze robic wszystko o pelnych godzinach, ewentualnie wpol do. Inaczej gleba, klepisko i zrodla termalne ojca Rydzyka.

25) Last, but not least- nie obczajam, jak mozna zywic sie podrobami ze smakiem. Watrobke, owszem, opedze, ale flaki to juz jest dla mnie zagadnienie niemal filozoficzne- pakowac do wlasnych kiszek cudze, a w tych cudzych tez mogly byc czyjes inne i tak dalej. A swinski leb powinien zostac we “Wladcy Much”, choc zupki ogorkowe gotowane na swinskiej lepetynce sa przepyszne.

I tak to wlasnie jest w wesolym M-landzie, krolestwo to postawione jest na oslim kopytku, bo chwilowo wszystkie kurze lapki wyszly z magazynu.

Natomiast ja wiem jedno-chwilowo tez musze wyjsc, bo ksiazka o printmakingu czeka i lulu spac.

Fifti Szejds of M.

Wrocilam ja sobie z wakacji w Polandii(o ktorych juz pisza sie posty), ale po kilkutygodniowym wloczeniu sie po Warszawie miedzy melanzami a kacem przydaloby sie rozpisac nieco piorko. Zobaczylam u konkurencji zajawke na 50 faktow ( w takich zabawach najfajniejsze jest wczytanie sie w to, co dla danej osoby bylo warte wspominki), pomyslalam, ze w sumie smiesznie jest opisac sie na wlasnym polu w piecdziesieciu dziwactwach, niczym Greju z powiesci…a chuj, przeciez “Piecdziesiat twarzy Greya” to nie powiesc, tylko shit mieniacy sie niczym kurwinox na Swieto Dupy kolorami teczy.

Kolejnosc faktow przypadkowa, widzow o slabych nerwach badz z niestwierdzonymi odchylami psychicznymi prosze o dalsze zapoznanie sie z tekstem.

1. W zyciu bylam juz wszystkim- pedalem, Zydem, osoba zagrozona lufa z chemii(na przemian z matma), ostatnie 10 lat spedzam na byciu socjaldemokrata, natomiast na byciu lesbijka zdecydowanie poleglam. Gdy moja przyjaciolka zaproponowala mi  calowanko, smialam sie z pol godziny, a sasiedzi napierdalali mlotkami w sufity, zebym raczyla sie zamknac i tak oto bycie lesba mi nie wyszlo. Pech!

2. Moim ulubionym swietem jest Halloween. Gwiazdka jest spoko, ale potem obzeranie sie odbija mi sie  czkawka do kwietnia(ale idzie w cycki!), Wielkanocy nie zauwazam, chyba ze przerwe swiateczna, wiosne i krzyz smolenski. Matki Boskiej Zielnej kojarzy mi sie z Madonna wymachujaca stuletnimi cycami na scenie, wiec tez raczej srednio swiatecznie.

3. We wczesnej mlodosci moimi idolkami byly odpowiednio Wednesday Adams z rodziny Adamsow i Aldona Lipska z “Kilera”. Obecnie musialabym sie gruuubo zastanowic, cos mi chodzi po glowie wypadkowa Kleopatry, Katarzyny II, Wonder Woman, Agnieszki Chylinskiej, Amy Winehouse (przed crackiem), Oriany Fallaci i Czarnej Mamby z “Kill Bill”.

4. Nazwa bloga “Konfesjonal Zdublowanego M.” eksplodowala mi w bani o piatej rano, gdym zakladala blogaska; do ostatniej chwili mialam z nia problem, bo myslalam o czyms w stylu “M jak…M” (symetryczna ilosc znakow, kumacie), ale konfesjonal zawsze mnie pociagal swoja niedorzecznoscia.

Jako osoba niewierzaca nie ogarniam tego, jak mozna isc do drewnianej skrzynki, spowiadac sie drugiemu czlowiekowi z bycia czlowiekiem, po czym wstac, otrzepac sie i uznac, ze ma sie czysta karte. Wiec padlo na pudelko, do ktorego spluwa sie grzechy i ludzkie przywary, czyli prawie pamietnik. Tyle ze do pamietnika nikt obcy nie wali konia, a co do konfesjonalu miewam watpliwosci.

5.Mowisz “kobieta”, a ja w tym slowie nie widze siebie, choc zgrywam sie ze swoja plcia calkiem kompatybilnie. Po prostu to slowo kojarzy mi sie z postacia plci zenskiej, ktora umie upiec ciasto, realizowac sie zawodowo, odrobic ze swoja progenitura lekcje i stukac zawziecie obcasami w chodnik oraz zatrzymac ruch uliczny jak Malena.

6.Pogodno, Strachy na Lachy, Akuracie- berlo me krolewskie ssiecie!

7. Lipali nie ssie bardzo bardzo, nie tylko dlatego, ze polecil mi ich do przesluchania szeregowy W., ale tkwi jakies ziarno w tych tekstach i muzoli.

8. Przy temacie muzycznym- sa wykonawcy, ktorych slucham TYLKO noca, bo tylko wtedy ma to sens ( KAT noca brzmi glebiej niz wiosennym porankiem). Niektorych slucham tylko w okreslonych nastrojach, a innych, zeby sie poniewierac.

Ostatnio uslyszalam od mojego znajomego nastepujace zdanie: “Bez muzyki nie istnieje” i choc mamy odmienne gusta muzyczne (a on twierdzi, ze moj blog jest ciezkostrawny 😀 ), to podpisuje sie pod tym zdaniem raczkami, stopami i mym dlugasnym nochalem.

9. Slucham muzyki malo lekkiej, ale stroje sie zdecydowanie nie po metalowemu. Moje opakowanie to np. zielone dzinsy, zielony t-shirt i do tego jak w pysk jebnal kowbojki w kwiatki, ktorymi postukiwalam w chodnik pol “The Art of War” Sabatonu, by przeploszyc  smutasow w glanach, ktorzy prychali na moj widok, bo sami chca tolerancji dla siebie, natomiast nie kumaja, ze w innym opakowaniu kryje sie cos rownie dobrego.

Za to mam mega zamilowanie do tych wszystkich gorsecikow, cwiekow, lancuchow i innych cudow, chociaz dostrzegam, ze alternatywni tez zaczynaja byc podobni  do siebie nawzajem, bezsens.

10. Ozzie Osbourne, Bruce Dickinson i…i…Frank Sinatra. Taka jestem pokretna.

11.Cierpie- o ile to cierpienie, bo mnie raczej bawi- na synestezje. Od malego jestem nieco na kwasie, ale nie powiem w jakim kierunku, szepne tylko, ze niektorzy blogerzy kulinarni pocieliby sie za moje LSD.

12. Calkiem niedawno chcialam byc policyjnym fotografem zwlok, ostatnio stwierdzam, ze bycie rezyserem porno jest spoko. (mam nawet nazwe swojej firmy produkcyjnej-> ApaP, czyli Ambitna Produkcja Pornograficzna i haslo reklamowe->”Porno, ze ja pierdole!”).

13.Kiedy znajomi pytaja mnie, czym sie zajmuje na swoich studiach, odpowiadam, ze holota chce obrazkow w wersji ruchomej i nieruchomej, a ja sie ucze, jak je robic i rzucac dziczy na pozarcie. Ewentualnie uderzam w cos w stylu “Wiesz co, robie RedTube fotostory”. Zawsze chwyta.

Przeciez nie bede snuc opowiesci o tym, ze moj kierunek to odpowiednik Sztuki Nowych Mediow na PJWSTK, to zbyt banalne.

14. Mam rodzine z boskiego, a raczej z genetycznego nadania i taka, ktora sama mnie odnalazla i wozimy sie tak piaty rok z rzedu ( z pewnymi wyrwami, no coz…). Jak myslicie, ktora wole bardziej?

15. W mojej biologicznej familii M. bawi mnie to, ze udaja, iz jestem mila, grzeczna i trzymam raczki na kolderce(choc przy okazji mojego przymusowego pobytu w domu w pojedynke twierdzili, ze bede sie oddawac orgiom bez pamieci) – jedynie moj chrzestny zdaje sie kumac, ze jestem rock’n’rolla z ambicjami nerdowskimi.

16. Nalogi mam, ale nie praktykuje za czesto, gdyz picie dzien w dzien mocno by mnie znudzilo- ale nie ma nic zabawniejszego w zyciu 21-letniej panny, niz szklanka 12-letniej whisky w szponach i kolega, ktory pada jej do stop z pytaniem “szluga,milady?”. A jej pozostaje tylko zasmiac sie jak Celinie z piesni Kazika.

17.Co do innych nalogow- kawa i…ksiazki z dedykacjami.

18.Trudno mi okazywac uczucia i mam do nich podejscie dosyc pragmatyczne. Emocje- tak, uczucia-nie bardzo, nie mam do tego drygu, nie lubie sie do nich przyznawac sama przed soba, a co dopiero przed innymi. Moj ostatni wyczyn- mam dobry text na zgaszenie petenta, ktory jest nawiasem mowiac prawda, bo takie mam zalozenie-“Skaaarbieee, a poczekasz do 2015, az zrobie dyplom?”

I wtedy moi kochani mozna sie dowiedziec, co to znaczy “niezreczna cisza”.

19. Moim pierwszym kulinarnym osiagnieciem byl pierog ze…szczypiorkiem. Mialam wtedy pare lat-6, moze 7- i ostalo sie nieco ciasta, a mnie bardzo fascynowala czerwona foremka do pierogow, wiec wykreowalam swojego, uzywajac do tego znalezionych resztek. Pierog czekal na lepszy moment, az skamienial.

20.Jak ustrzele jakas mp3, ktora wpadnie mi w kowadelko, to morduje ja x razy w ciagu dnia. Od trzech dni tak fazuje z soundtrackiem z “Pulp Fiction”. Troche wstyd, ze dopiero teraz ogarnelam Fikcyjna Pulpe, ale bylo warto.

21. Jesli chodzi o rezyserow, to Almodovar, Burton i Tarantino z nowozytnych, ze tak sie nieladnie wyraze. Podoba mi sie to, ze po pierwszych pieciu sekundach jakiegokolwiek dziela jednego z ww. panow, juz wiadomo, kto je splodzil, cenie sobie wlasnego, tworczego stajla. A ze starozytnych to Antonioni i Fellini, moze jestem malo oryginalna, ale “Powiekszenie” rzuca o glebe.

22. Nie zgadzam sie z tym, ze filmy robia pranie mozgu, bo sa filmy dobre i chujowe, tak samo jak i ksiazki sa takie, ktore otwieraja trzecie oko i szosty zmysl, a sa tez takie-zwane bestsellerami- po ktorych czuje sie jak dziwka po mizernej wyplacie. Albo Adas Miauczynski, tez po wyplacie.

23. Jesli chodzi o przelomy w moim zyciu zwiazane z kultura, to stanowczo pierwszy nastapil w 2004 roku, kiedy niezrazona stekaniem Joanny Marii K. (a nawet bardziej zachecona) w wieku lat  12 przeczytalam “Lolite”. Wczesniej co prawda zaliczalam ksiazki o starozytnym Egipcie (w tym opisywanego juz tu “Egipcjanina Sinuhe”), Harry’ego Pottera i Isaaca Bashevisa Singera , ale ta zmienila mi cos w glowie, az trudno mi z dzisiejszej perspektywy powiedziec co, ale wtedy chyba zrozumialam, na czym polega slynne przelewanie uczuc na papier i ich niejednoznacznosc. Raz rzucam Lola na podloge, a raz trzesa mi sie przy niej rece z zachwytu; mialam tez w zyciu moment, ze do Loli balam sie podejsc na odleglosc kija. Zreszta co tu duzo mowic- tlumaczenie Stillera towarzyszy mi w emigracyjnej tulaczce i kiedy wrocilam z PL i odkrylam k o l e j n e z rzedu przemeblowanie i BRAK moich ksiazek, to bylam bliska dokonania niezlego rozpierdolu, dopiero po chwili Flafiemu udalo mi sie wyjasnic, gdzie umiescil moje skarby.

Innym przelomem byl 2007 rok, kiedy dzieki dwom fellasom z mojej gimbazjalnej klasy odkrylam mocniejsze brzmienia i doslyszalam w nich wkurw, rozpacz, ale i szczescie, zycie po prostu. Nie to co trzymanie sie za raczke na oslej laczce, je je je, ja kocham cie, a ty mnie raczej nie.

Przy okazji robilismy rozjeb w bibliotece, gdzie trzymano nas niczym roslinki reliktowe, bo nikt nie wiedzial, co mozna zrobic z trzema ateistami w liczacej kilkaset osob szkole. W bibliotece czytalismy listy czytelnikow Bravo i nekrologi z Wyborczej. Dowiedzialam sie rowniez, ze smieje sie, jakby mnie ktos posuwal od tylu.( dzieki czemu wzrosla moja wiedza zyciowa, bo nie wiedzialam, ze mozna sie przy tym smiac)

Obiecalam sobie, ze jesli dorobie sie grobu, to kaze sobie na nim to wyryc.

24.Jakbym krecila ekranizacje “Lolity” w latach 70., to Humbertem bylby mlody Al Pacino(mmm, rzecze M.), a Dolores Haze ta panienka, ktora dala sie obrocic Polanskiemu. Moze zabrzmiec to swinsko, ale poszukajcie sobie jej zdjec w necie, miala w sobie cos z nimfetki. To nie usprawiedliwia Romka, ani jej mamusi, ktora ja poslala na melo do Jacka Nickolsona, tez niezlego kurwa Batmana…pardon, Jokera, za to wiele wyjasnia.

25. Niektore panie twierdza, ze zazdroszcze Joannie Marii K. chlopa ( bo nie wiedza biedne, jaki jest wkurwiajacy, gdy zlapie go faza na fochy), co jest ewidentna bzdura, bo zazdroszcze jej tego, ze zna arabski i moze zaprodukowac Ciapuchowi w sklepie sztywnych w jego narzeczu.

26.Kiedy jestem u kogos w odwiedzinach, zawsze robie sobie wycieczke po calej chalupie i wypatruje ksiazek, co jest ponoc oznaka inteligencji. Dobre sobie.

27. Nie placze, jak mam PMSa, po prostu rzucam sie z pazurami na wszystko, co sie rusza i wpierdalam wszystko, co jest slone i tluste w zatrwazajacych ilosciach.

28.Nie umialabym sie wzruszyc na Titanicu, natomiast na filmie dokumentalnym o Ayrtonie Sennie jak najbardziej, dlatego mimo iz posiadam DVD od roku, to jeszcze nie udalo mi sie go obejrzec- plakusianie jest dla wszystkich, ale nie dla mnie.

29. Swego czasu produkowalam duzo tzw. craftow, czyli jakies figurki, karty okolicznosciowe, rysunki, itepe, itede. Umiejetnosci te przydaly mi sie, kiedy musialam na szybko skolowac cos do animacji, wiec stworzylam postaci z czego popadlo( wyszla Ona-roza, On-ananas i zazdrosny o szczesliwych zakochanych noz…Nietrudno zgadnac, ze happy endu nie bylo) i kiedy pracowalam jako nianka osmioletniej dziewczynki, ktora nie umiala sobie zrobic kosmity do szkoly. A ja umialam!

30.Mialam czteroletni zastoj w pisaniu, roczny w robieniu zdjec, a i tak dziwnych nie sieja i zdarza mi sie uslyszec, ze przeciez dzielnie daje sobie rade w zyciu. Ze stad w chuj, moi mili!

31.Lubie czarny humor i uwazam, ze smierc jest czescia zycia, a jak mozna smiac sie z seksu czy jedzenia, to i ze zniwiary tez. Trzeba jakos ta zdzire oswoic.

32.Jesli wbije sobie w leb jakis cel, to predzej czy pozniej dzieje sie. Na spotkanie z Petterem Solbergiem czekalam 10 lat, a na wyniki mojej ustnej matury z polaka (100% !) 10 minut. 10 lat minelo nie wiadomo kiedy, a 10 minut ciagnelo sie cale wieki i prosze, oba cele  odhaczyly sie na liscie…

33…I to chyba tez jest nienormalne, ze pruje od celu do celu i nad niczym sie nie zatrzymuje na dluzej, zadne osiagniecie mnie nie bawi, gdy juz sie do niego dostane. Za to buzi rasi z Solbergiem nadal mnie cieszy 🙂

34. Nie lubie lamac obietnic, ale czasem tak bylo lepiej i na odwrot. W ogole mam wrazenie, ze zwiazki miedzyludzkie to jedna wielka plansza szachowa, a niektore zagrywki powoduja zaciskanie sie petli u szyi.

35. Wiekszosc moich dizajnerskich idei mi sie sni, co bywa upierdliwe, kiedy sie budze i mam przed oczami jakis niejasny obraz, z ktorego wylania sie cala reszta. A reszta zazwyczaj zjawia sie podczas mycia zebow albo lapania zawiasa w srodku dnia.

36. Jesli mialabym sie uczyc jezykow egzotycznych, to stanowczo arabskiego i hebrajskiego, do japonskiego czy hindi nie ciagnie mnie wcale, a ze mam ucho do jezykow, to obijajac sie z Chinka nauczylam sie paru slow, ktorymi nabijam sobie punkty lansu w chinczykowniach.

37.Predzej obejrze sie na ulicy za ladna panienka niz za facetem; zaczynam sobie wtedy wyobrazac, ze robie jej fotki i samolubnie zagarniam sobie jej piekno do kieszeni, jak kolekcjoner motyli albo inny zbok. Ladni faceci to inna historia, bo men ma miec myslace oczy, a wtedy poczuwam sie oficjalnie do bycia skuszona.

38. Jesli mam czegos zalowac, to tego, ze nie urodzilam sie w 1970, bo wtedy w wieku 19 lat zalapalabym sie na najwieksza rozpierduche Europy, jesli nie swiata i latalabym w pierwszym rzedzie z Chrisem Niedenthalem i Tadeuszem Rolke w pogoni za tzw. zdjeciem zycia.

39. Zawsze mnie to dziwi, ale lubia mnie male dzieci i zwierzeta. Ja lubie male dzieci, jak sa grzeczne, albo dziwaczne, moga tez byc z rusztu, a zwierzatka to wlasciwie wszystkie, oprocz pajakow i komarow. Nie boje sie zab i myszy, uwazam, ze sa slodziutkie!

40.Aha, nie wiem czy wiecie, ale prawdziwym mezczyzna byl Steve McQueen. No i mlody Al Pacino.

41.Mam obsesje uplywajacego czasu, wczoraj mialam 18 lat, dzisiaj 21, pojutrze pewnie 30. Moze dlatego jednym z moich ulubionych obrazow sa dalijskie, rozplywajace sie zegary.

42.Przestalam snuc wielkie plany, bo na planach mozna sie ostro przejechac. Wiem tylko, ze chce zrobic papierek na studiach do 2015, nie mysle, czy bede zyla w UK, czy w PL; pewnie jak na artyste-prostytutke przystalo bede mieszkac tam, gdzie sa pieniadze.

43.Kolekcjonuje ladne cyckonosze.

44. Lubie miec dlugie szpony i je malowac, w krotkich czuje sie jak chlop malorolny. Flafi podziela moj ekstremistyczny poglad ws.manikiuru i znosi mi z roboty rozne akcesoria malownicze, cieszac sie niezmiernie, gdy skrobie go pazurami po lysej czaszce. (oj, mamy my fartucha z Joanna Maria K., ze angielski malpiszonek pracuje w sieci drogerii Boots 😉 )

45. Kiedy przyjezdzam do Warszawy na ulice K., to pierwsze co robie, to otwieram szeroko okna i czytam swoje ksiazki. Wtedy wiem, ze do siebie wrocilam, co mozna interpretowac wieloplaszczyznowo.

46. Inna warszawska tradycja jest jezdzenie dookola zlotego trojkata (Hoza-Poznanska-Wspolna) wraz z moim przyjacielem Mufinem i podziwianie pan lekkiego obyczaju. Ostatnio wypatrzylismy blondynke z pieknymi nogami i laske, ktora miala dlugie spodnie, sandaly i skarpetki- pewnie oferta skierowana do fetyszystow pielgrzymkowych.

47. Lovciam pieknie pachniec i mam caly arsenal perfum; na co dzien sie nie tapetuje, bo mi sie mocno nie chce, ale za to wale z odleglosci kilometra jakimis wydziwaczonymi Marcami Jacobsami. Ktoregos  dnia chcialabym pachniec warszawska, wrzesniowa, chlodna noca, kiedy aromat kurzu i spalin opada, ale czuc pierwsze przymrozki w powietrzu i palone liscie(nie, nie TE liscie). Okadzalabym sie tym pachnidlem jak ukrzyzowany Jezus na nieszpory, bo…

48…bo moja ulubiona pora roku jest koniec lata/poczatek jesieni, tzw. Indian Summer, chyba po polsku babie lato. Inspirujace chociazby ze wzgledow kolorystycznych.

49.Kocham koty i jak kiedys bede miala mozliwosc, by znowu jakiegos miec, to go nazwe Urban Darski von Fakje, w skrocie Sylwunio Synunio i bedzie kotem orientalnym z olbrzymimi uszami. Czarnym!

50. Gdybym miala do wyboru wloczenie sie do switu z Wolandem, albo dyskusje z Kuba Wojewodzkim, to tak naprawde chuj smiertelny wie, co bym wybrala.

Tym pozytywnym akcentem koncze wyliczanke, bo jutro leze na 3 godziny i 45 minut wykladow z teorii mediow, co prawda na 13.15, ale bez dwoch Red Bulli i jednej kawy nie opedze tego jakze pasjonujacego dnia na krawedzi.